Usługi:
- WYKOŃCZENIA WNĘTRZ
Dam pracę:
- Praca od zaraz! Budowlaniec / Monter ... (2025.06.13)
Dam pracę:
- Praca w pensjonacie (2025.06.12)
Różne:
- Nowoczesne wizualizacje dla Twoich in... (2025.06.12)
Różne:
- Wdrożenia ClickUp i cyfryzacja proces... (2025.06.11)
Sprzedam:
- NOWOŚĆ! Elastyczna deska dekoracyjna M... (2025.06.09)
Sprzedam:
- Pierogi ręcznie lepione (2025.06.08)
Kupię:
- KUPIĘ ANTYKI - Skup starych OBRAZÓW i i... (2025.06.08)
Różne:
- szukamy akordeonistę i basistę (2025.06.07)
Różne:
- Specjalista kadr i płac kurs (2025.06.05)
Kupię:
- GOTÓWKA / KUPIĘ ANTYKI / STAROCIE / DZI... (2025.06.05)

Dodaj ogłoszenie Przeglądaj ogłoszenia Regulamin

Była libacja czy nie?

Pracownicy zwolnieni dyscyplinarnie za picie wódki w piechowickiej oczyszczalni zarzucają władzom mistyfikację .

Pięciu pracowników oczyszczalni ścieków w Piechowicach zostało zwolnionych dyscyplinarnie z pracy. Powodem jest picie alkoholu w oczyszczalni. Zwolnieni uważają się za ofiary polityczne. Uważają, że nie ma żadnych dowodów ich pijaństwa. Pójdą z tym do sądu.

Wieczorem 29 grudnia władze Piechowic zrobiły niezapowiedziany nalot na oczyszczalnię ścieków. Uczestniczyli w nim burmistrz Zofia Grabias-Baranowska, wiceprzewodniczący rady miasta Daniel Potkański, szef komisji rewizyjnej Lech Rębisz i zastępca kierownika zakładu usług komunalnych Piotr Szyszka, jak również dwie osoby, które pełniły rolę kierowców pani burmistrz i zastępcy przewodniczącego.
Czysta i śledzie
Gdy przyjechałem na miejsce po sygnale, jaki dotarł do naszej gazety, w oczyszczalni, oprócz uczestników kontroli, był tylko jeden pracownik oczyszczalni - Sławomir W. W szatni były literatki z resztkami wódki, w punkcie laboratoryjnym leżały, niedbale porzucone, stroje służbowe pracowników oczyszczalni, na stole stał słoik z ogórkami, soki, chleb, chrzan, w pokoju śniadań było jedzenie, jak również trzy puste butelki po wódce o pojemności 0,7 litra. Nie brakowało też szampana. Ogólnie wyglądało to na krajobraz po przerwanej imprezie przy wódce.
Zobaczyli popłoch
Jak opowiadali nam tuż po zdarzeniu burmistrz oraz radni, gdy zbliżyli się do budynku przy oczyszczalni, zauważyli w środku popłoch. - Tu się zebrała niemal cała załoga - siedem osób - stwierdziła burmistrz.
Według relacji jej i radnych, uczestnicy imprezy rzucili się do ucieczki. Daniel Potkański, na przykład, gonił Arletę Ejnik i pracownika M. Pobiegli w stronę ogrodzenia. Zofia Grabias-Baranowska próbowała dogonić kogoś innego.
Nikt jednak nie został złapany. W rękach kontrolerów znalazły się dwie osoby - Sławomir W., który nie zgodził się na badanie na alkomacie, oraz Marek B., który przyszedł na zmianę rozpoczynającą się o godz. 22. Miał 0,2 promila alkoholu z tendencją malejącą. To pozwoliło dopuścić go do pracy.
- Na sto procent rozpoznane zostały cztery osoby - powiedziała burmistrz. Wśród rozpoznanych jest radna Arleta Ejnik, która w dniu imprezy była na urlopie. Pozostałych czworo pracowników, którzy uczestniczyli w spotkaniu przy wódce, władze - jak twierdzą - ustaliły na podstawie rozmowy ze Sławomirem W., który opowiedział im, kto i jak żegnał stary rok w oczyszczalni. Kilka dni później Sławomir W. przedstawił nam zupełnie inną wersję wydarzeń, o której piszemy dalej. (...)

Więcej w ostatnim numerze Nowin Jeleniogórskich

Podziel się z innymi:

• facebook
• twitter