Usługi:
- WYKOŃCZENIA WNĘTRZ
Sprzedam:
- Domowe pierogi ręcznie lepione (2024.04.28)
Sprzedam:
- Rolety rzymskie z trwałych tkanin akr... (2024.04.28)
Sprzedam:
- Domowe pierogi ręcznie lepione (2024.04.26)
Sprzedam:
- Domowe pierogi ręcznie lepione ostatnu ... (2024.04.26)
Sprzedam:
- Własna działalność rekreacyjna na plaży... (2024.04.25)
Kupię:
- Kupię ANTYKI / STAROCIE / DZIEŁA SZTUKI... (2024.04.19)
Nieruchomość: do wynajęcia:
- Kawalerka do wynajęcia (2024.04.17)
Sprzedam:
- Domowe pierogi ręcznie lepione (2024.04.16)
Sprzedam:
- Domowe pierogi ręcznie lepione (2024.04.14)
Różne:
- serwis okien i drzwi (2024.04.14)

Dodaj ogłoszenie Przeglądaj ogłoszenia Regulamin

Na rubieżach Aglomeracji (4): Rycerze, zbrodnie i święty Mikołaj.

Tak właśnie, rycerze, zbrodnie i święty Mikołaj, a to wszystko w sierpniu. Brzmi męcząco, jak na wakacje, prawda? No, to zapraszamy do Wlenia!
Do owego uroczego dolnośląskiego miasteczka położonego w zakolu Bobru pojedziemy (bicyklem, a jakże!) przez Perłę Zachodu, Siedlęcin i Pilchowice- tym razem jednak bez zjazdu na słynną zaporę, bo to temat na zupełnie osobny odcinek. Zatem wyjazd z Centrum około 10:00- miała być 9:00, ale przyszło parę rachunków, które trzeba było, niestety, zapłacić (a te kolejki...). Przejazd przez Borowy Jar do schroniska Perła Zachodu ścieżką rowerową, z którą związane były różne przekręty finansowe (mniejsza z nimi tym razem)- piękne widoki i dająca się zauważyć postępująca dewastacja ścieżki. Uważać trzeba zwłaszcza w miejscach, gdzie złomiarze pozabierali kratki z odpływów- na szczęście miejsca te są dobrze oznakowane (czy nie taniej byłoby założyć nowe kratki?!). Perła Zachodu i słynna zapora- robi teraz wyjątkowe wrażenie, gdyż cała woda została, z powodu remontu, spuszczona- teraz Bóbr jest tam malutką rzeczką a po Jeziorze Modrym nie ma nawet śladu. Właściwie, to jestem już w Siedlęcinie, gdzie zatrzymam się na dłużej. Pierwsza rzecz, którą warto tu zobaczyć, to niewątpliwie Wieża Rycerska z XIV w. Jej budowę prawdopodobnie rozpoczął książę jaworski Henryk I w roku 1313- on również zapewne zafundował i wymyślił dekoracje (z około 1345r.), które przedstawiają historię sir Lancelota z Jeziora- rzecz unikatowa jak na Średniowiecze, bo o tematyce świeckiej. Aktualnie malowidła są konserwowane (co utrudnia nie tylko ich oglądanie, ale i poruszanie się po całym, zastawionym farbami i narzędziami, piętrze). Generalnie, wieża jest jednym z najlepiej zachowanych zabytków tego typu w Europie. Z uwag technicznych- obowiązują tam bilety wstępu (3 zł normalny, 1,50 ulgowy).
Naprzeciwko wieży znajduje się pierwszy na dzisiejszej trasie zwiedzania kościół- pod wezwaniem św. Mikołaja, a kawałek dalej drugi- poewangelicki pw. Najświętszej Maryi Panny. Oba bardzo zadbane.

Następna na trasie wioska, to Strzyżowiec, gdzie po prawej stronie mijamy kościół i całkiem ładny dom, która wygląda na... zrobiony ze stodoły. Chyba, że się mylę, a z resztą- sami państwo oceńcie. Ze Strzyżowca wiedzie prosta droga na Pilchowice (gdzie jest kilka fajnych chałupek) i Nielestno (gdzie jest jeszcze więcej fajnych chałupek). Obie miejscowości to już Powiat Lwówecki. W Pilchowicach moją uwagę przykuła jeszcze brama wiodąca... donikąd. Po prostu brama stojąca sobie w szczerym polu. Łuk tryumfalny, czy jak?

No, ale wreszcie dojeżdżam do Wlenia, gdzie czeka już na mnie urocza rodowita wlenianka, Kamila, gotowa oprowadzić mnie po całym miasteczku. Na początek- Rynek i ratusz- miłe, typowo dolnośląskie kamieniczki, całkiem zadbane. Dalej spacer po mieście- dom burmistrza, najstarsza chałupa we Wleniu, ośrodek sanatoryjny prowadzony przez siostry Elżbietanki, a przy nim kapliczka ze skały wulkanicznej z Etny (dar księcia Hochberga z Książa). Wreszcie trafiamy do, kościoła pw. św. Mikołaja, zbudowanego w stylu neogotyckim, ze średniowieczną wieżą. Ogólnie wygląda mniej więcej tak, jakby był żywcem przeniesiony z jakiegoś amerykańskiego filmu o miasteczkach na Dzikim Zachodzie. No, ale teraz czas wyjść z samego miasta do największej jego atrakcji, która jest umieszczona na sporym wzniesieniu- mam na myśli "Wleński Gródek", czyli zamek, kościół św. Jadwigi i zespół pałacowo-parkowy. Z wieży zamkowej rozciąga się, przy dobrej pogodzie, wspaniały widok na miasteczko, oraz na Góry Kaczawskie i Karkonosze.
Na zakończenie wyprawy do Wlenia warto podążyć tropem średniowiecznych zbrodni- okolica musiała być nie za ciekawa, gdyż w samym tylko mieście są 2 krzyże pokutne (stawiane przez zabójców na miejscu zbrodni) z XIV- XVI wieku. Przy wyjeździe z miasta w stronę Nielestna (rozjazd na Czernicę) znaleźć możemy również obelisk poświęcony wleńskim ofiarom I wojny światowej.

Z rozjazdu na Czernicę postanowiłem skorzystać i dzięki temu wjechałem do Jeleniej Góry od strony Jeżowa Sudeckiego, mijając Czernicę i Płoszczynkę. Płoszczynka to dość osobliwe miejsce- przy jednym z gospodarstw widziałem tabliczkę "uwaga, zły pies" a na łańcuchu pasła się koza.. Ciekawe, czy była zła?
Ostatnią rzeczą, przy której warto się zatrzymać jest krzyż z tabliczką upamiętniającą kierowcę rajdowego Janusza Kuliga, który zginął tragicznie z powodu błędu dróżnika na przejeździe kolejowym. Krzyż stoi przy zakręcie w Płoszczynce, jadąc na Jeżów Sudecki.

Stashek Fejdych stashek@centrum.cz

Podziel się z innymi:

• facebook
• twitter