Startuj z JG24.pl  
Praca Kowary Polityka prywatności Redakcja Kontakt
logowanie
wpisz swój login:
wpisz swoje hasło:
załóż konto
Monitoring jakości powietrza w Jeleniej Górze

CO

19.29

mg/m3

O3

61.26

ug/m3

PM10

6.58

ug/m3

PM2.5

4.62

ug/m3

Dane pomiarowe dla stacji Jelenia Góra. Wartości zostały odczytane dnia 2024-05-19 o godzinie 01:00.

Pogoda w Jeleniej Górze

zachmurzenie umiarkowane

12.37°C 1012 hPa 94%
Sportforever sklep sportowy Jelenia Góra
Ostatnie komentarze

- Xxx:
Wyniki 24. kolejki A klasy
czas 2024.05.19 00:09

- Jgl:
Wyniki 26. kolejki ligi okręgowej
czas 2024.05.18 23:40

- Jgl:
Wyniki 26. kolejki ligi okręgowej
czas 2024.05.18 23:29

- ksk:
Koniec serii Karkonoszy
czas 2024.05.18 23:01

- Do wyżej:
Wyniki 24. kolejki A klasy
czas 2024.05.18 22:55

Kursy walut (akt. 2024-05-17)
dolar amerykański dolar amerykański 1 USD 3.9363
euro euro 1 EUR 4.2685
frank szwajcarski frank szwajcarski 1 CHF 4.3302
funt szterling funt szterling 1 GBP 4.979
korona czeska korona czeska 1 CZK 0.1725
Waluta:

Ilość:
Przelicznik:
0 PLN

Czy Anna M. zagłodziła na śmierć chorego syna?

Jeleniogórska prokuratura bada, czy Anna M. z Bogatyni zagłodziła na śmierć swojego chorego syna oraz czy urzędnicy odpowiedzialni za pomoc i nadzór nad ich rodziną nie zaniedbali sprawy. Siedmioletni Kacper zmarł 2 stycznia. Ważył osiem kilogramów. Kurator: - Ogrom obowiązków przerósł matkę.

33-letnia Anna M. miała już czworo dzieci, gdy w kwietniu 2002 roku w legnickim szpitalu urodziła trojaczki. Dwóch chłopców - Kacpra i Maćka - z ciężkim porażeniem mózgowym. Ważyli koło kilograma.

- Urodziny trojaczków to było wydarzenie w Bogatyni - opowiada Katarzyna, siostra Anny. - Ania dostała trzyosobowy wózek od gminy, obiecali pomoc. Ale na tym się skończyło.

On i tak wszystko wypluwał

Maciek nawet nie siada. Ale mówi całymi zdaniami. Uśmiechnięty, kontaktowy.

Kacper nie widział, nie słyszał, nie mówił, miał padaczkę. - Karmić go mogła tylko Ania albo brat Emil - opowiada babcia Anny M.

Karmili tym, co jedli wszyscy. Matka tylko rozgniatała jedzenie. - Ale on i tak wszystko wypluwał - opowiada Emil, uczeń szóstej klasy. - Picie też.

Siódemka dzieci Anny (sześciu chłopców i dziewczynka) ma trzech ojców. Ojciec trojaczków wyprowadził się jakieś półtora roku temu. Dziś płaci tylko alimenty. - Nie interesowało go ani leczenie, ani rehabilitacja synów - żali się babcia Anny M.

Anna M. nie chciała z nami rozmawiać. Ma średnie wykształcenie. Ale poza pracą u cukiernika, w czasie gdy chodziła do szkoły, nigdy nie pracowała. Utrzymuje się z alimentów. Mieszka z dziećmi w trzypokojowym mieszkaniu na piętrze poniemieckiego domu. Jeździ kilkuletnim, ale zadbanym autem.

Mieszkała z trojaczkami i 15-letnią córką Patrycją. Dwaj starsi synowie (I klasa gimnazjum i szósta podstawówki) kilka miesięcy temu przeprowadzili się do domu babci. - Żeby wnuczka, która też u mnie mieszka, mogła pomagać im w nauce - tłumaczy babcia. Trzeciego syna, dziesięciolatka, do Lublina zabrał ojciec.

Na rehabilitację nie dojechali

Prokuratura ustaliła, że Anna M. ostatni raz była z Kacprem u lekarza dwa lata temu, choć on i Maciek powinni być pod stałym nadzorem specjalistów.

Przy dziecięcym porażeniu mózgowym rehabilitacja jest bardzo ważna, a w odległym o 35 km Zgorzelcu jest świetny ośrodek, który organizuje m.in. turnusy dla matek z chorymi dziećmi.

Ale Anna tam nie dojechała. Babci skarżyła się: - Jak miałam z nimi jeździć? Jednego pod jedną rękę, drugiego pod drugą, a siatki w zęby?

Kacper zmarł 2 stycznia. Ze wstępnych ustaleń biegłego lekarza wynika, że bezpośrednią przyczyną śmierci było ciężkie zapalenie płuc, ale organizm chłopca był bardzo wyniszczony, a dziecko zagłodzone.

- To niemożliwe, Ania opiekowała się Kacprem bardzo dobrze - zapewniają babcia, matka i siostra.

Nie lubiła formalności

Ale Anna M. miała kuratora i ograniczoną władzę rodzicielską po tym, jak w styczniu zeszłego roku dyrektor szkoły zawiadomił zgorzelecki sąd rodzinny, że synowie wagarują, a matka sobie nie radzi. Równolegle z prośbą o wgląd w sytuację rodziny zwrócił się do sądu Ośrodek Pomocy Społecznej z Bogatyni. - Anna M. rzadko korzystała z naszej pomocy - opowiada Edward Rak, kierownik OPS w Bogatyni. - Nie lubiła formalności. Ciężko ją było zmusić do jakichś działań. Nawet, gdy syn chciał jechać z kółkiem wędkarskim na obóz, o pomoc finansową dla niego występował pan prowadzący to kółko, a nie matka. Kiedy załatwiliśmy jej węgiel, nie miał go kto odebrać od dostawcy, który jej go przywiózł. Naszej pracownicy często nie wpuszczała do domu.

Ogrom obowiązków przerósł matkę

Na posiedzeniu sądu w październiku 2009 przedstawiciele OPS, Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie i kurator stwierdzili wspólnie, że matce przydałaby się pomoc w transporcie dzieci na rehabilitację. Ale na pomyśle się skończyło. - PCPR nie ma takiej możliwości - tłumaczy Marta Będkowska z Centrum. Dodaje: - Byłam raz u Anny M. Dom zadbany, ona chętnie z nami rozmawiała. Odniosłam wrażenie, że jest bezradna, potrzebuje wsparcia.

Kuratorka sądowa, która odwiedziła Annę w lutym zeszłego roku, napisała w raporcie: - Ogrom obowiązków związanych z opieką i wychowaniem przerósł matkę.

Kuratorka nie rozpoznała stanu dziecka, bo chłopiec zawsze był zawinięty, nie zwróciła uwagi na to, że jest niedożywiony.

Nie mamy sobie nic do zarzucenia

Remigiusz Kasperek, prezes sądu rejonowego w Zgorzelcu: - Kuratorką społeczną dla tej rodziny była pielęgniarka. Nie tylko monitorowała sytuację, ale też pomagała, m.in. zwracała się do organizacji pozarządowych o pomoc dla nich. W aktach jest informacja, że były problemy z karmieniem Kacpra z powodu jego choroby.

Wskazuje, że tego wsparcia powinny jej udzielić ośrodek pomocy społecznej i kurator.

Kierownik OPS: - Nasza pracownica naprawdę bardzo solidnie wypełniała swoje obowiązki, nie mamy sobie nic do zarzucenia. Ale Anna M. nie składała wniosków o pomoc, nie mogliśmy tego robić za nią.

Teraz sąd, na wniosek prokuratury, zabrał Annie dzieci. Są u babci, matki i siostry. Siostra Kasia jest z Maćkiem w zgorzeleckim ośrodku rehabilitacji. Anna M. szuka pracy i chce dzieci odzyskać.

- Czekamy na protokół z sekcji zwłok chłopca i analizujemy akta - mówi zastępca prokuratora okręgowego w Jeleniej Górze prokurator Ewa Węglarowicz-Makowska. - Kiedy do nas dotrze, zdecydujemy, czy postawić Annie M. jakieś zarzuty.

Gazeta Wyborcza

Podziel się z innymi:

2010-01-23 15:01

Przybornik
Najczęściej czytane

› Wyniki i tabele po 22. ... czas 2024-05-04
komentarze komentarze: 125


› Wyniki i tabela po 24. ... czas 2024-05-04
komentarze komentarze: 84


› Zestaw par 24. kolejki ... czas 2024-05-13
komentarze komentarze: 89


› Zestaw par 23. kolejki ... czas 2024-05-07
komentarze komentarze: 75


› Zestaw par 25. kolejki ... czas 2024-05-07
komentarze komentarze: 37