CO
O3
27.30
ug/m3
PM10
15.30
ug/m3
PM2.5
13.50
ug/m3
Pogoda w Jeleniej Górze
zachmurzenie duże
- WYKOŃCZENIA WNĘTRZ
Kupię:
- KUPIĘ ANTYKI po SPRZĄTANIU / CZYSZCZEN... (2025.02.05)
Kupię:
- Płacę gotówką za ANTYKI- Zdecydowanie KUPI... (2025.02.02)
Sprzedam:
- krajalnica do chleba (2025.02.01)
Sprzedam:
- Wypożyczalnia - produkcja przyczep ga... (2025.01.31)
Sprzedam:
- Imitacja Drewna NA WYMIAR!!! belki ru... (2025.01.31)
Dam pracę:
- Praca (2025.01.30)
Dam pracę:
- Praca w Niemczech dla cieśli, murarzy (2025.01.30)
Sprzedam:
- Pierogi duże pełne farszu (2025.01.29)
Kupię:
- JESTEM ZAINTERESOWANY ZAKUPEM ANTYKÓW ... (2025.01.28)
Kupię:
- Słupki do ogrodzenia tymczasowego (2025.01.27)
- Gomola:
› Były zawodnik Wisły Płock dołączył do Karkonoszy
2025.02.05 20:39
- Kibic:
› Były zawodnik Wisły Płock dołączył do Karkonoszy
2025.02.05 20:17
- Widz:
› Były zawodnik Wisły Płock dołączył do Karkonoszy
2025.02.05 19:32
- Do wyżej:
› Były zawodnik Wisły Płock dołączył do Karkonoszy
2025.02.05 19:01
- Wzmocnienie:
› Były zawodnik Wisły Płock dołączył do Karkonoszy
2025.02.05 18:58
dolar amerykański | 1 USD | 4.0864 | |
euro | 1 EUR | 4.2249 | |
frank szwajcarski | 1 CHF | 4.4924 | |
funt szterling | 1 GBP | 5.0777 | |
korona czeska | 1 CZK | 0.1677 |
Ilość: |
Przelicznik: 0 PLN |
Rozmowa z Pawłem Słoneckim, trenerem Bielawianki Bielawa
Paweł Słonecki to jeden z ambitnych i zdolnych trenerów młodego pokolenia. Po raz pierwszy prowadzi samodzielnie drużynę w seniorskiego piłce, od razu na poziomie IV ligi. Łączy to zajęcie ze szkoleniem młodzieży w Bielawiance Bielawa i DZPN. Ma wiele ciekawych przemyśleń na temat dolnośląskiego futbolu o czym przekonuje ta rozmowa.Zanim zaczniemy podsumowywać rundę jesienną muszę wrócić do barażu o awans do Koleje Dolnośląskie IV ligi. Powiedz szczerze, kwadrans przed końcem wierzyłeś, że zdołacie przechylić ten mecz na swoją stronę? Przypomnę, że Zenit Międzybórz prowadził w tym momencie 3:0.
PAWEŁ SŁONECKI: - Zacznę od tego, że osobiście na boisku zawsze walczę do końca i nie boję się brać na siebie odpowiedzialności. Myślę, że wiara w pozytywny scenariusz była w tym momencie kluczowa. Napędzały nas stwarzane sytuacje, niestety długo nic nie chciało wpaść. W momencie kiedy strzeliliśmy bramkę dostaliśmy wiatru w żagle i śmiało mogę powiedzieć, iż dominowaliśmy na boisku. My nie mieliśmy nic do stracenia, a w szeregi rywala w tym momencie wkradło się dużo nerwowości i niepokoju. Nie wiem co w tym momencie działo się w głowach przeciwników, ale czułem, że skupili się przede wszystkim na obronie wyniku, zapominając przy tym o grze w piłkę.
Kibice Bielawianki opuścili obiekt w Międzyborzu przy wyniku 3:0 dla gospodarzy. Jak się wtedy czuliście?
- Trzeba na wstępie wyjaśnić jedną kwestię - nie wyszli ze względu na wynik. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale mówiąc krótko przez prowokację kibiców gospodarzy - lepiej było, żeby wcześniej opuścili stadion. Natomiast wiem, iż cały czas śledzili mecz oglądając transmisję i byli w kontakcie z "naszymi ludźmi", którzy wciąż byli obecni na trybunach. Przyznam, że z mojej perspektywy nie miało to znaczenia, ponieważ byłem mocno skupiony na meczu i jednym celu - zwyciężyć. Z barażami jest podobnie jak z finałami - takich meczów się nie gra, tylko wygrywa. Pamiętam też, że jak kibice wychodzili to śpiewali "Gramy do końca, hej BKS, gramy do końca!", więc graliśmy do końca i wygraliśmy! (śmiech)
Powrót z tego meczu i powitanie w Bielawie musiały się odbyć w szampańskich nastrojach?
- Myślę, że każdy, kto choć chwilę mógł poczuć atmosferę piłkarskiej szatni, bez problemu może sobie wyobrazić nasz powrót. No i jak dodamy do tego okoliczności wywalczenia tego awansu, to sprawa jest chyba jasna. Powiem tak, osobiście byłem w takiej euforii, że jeszcze w Międzyborzu zamówiłem na stacji jedzenie, zapłaciłem i po prostu o nim zapomniałem... Także tak, nastroje były iście szampańskie. No i takich chwil, jak zapewnili nam nasi kibice (ci sami, którzy wcześniej opuścili stadion) nigdy się nie zapomina. Mimo późnej godziny powrotu, powitali nas pod stadionem wielką fetą i później jeszcze długo świętowaliśmy wspólnie ten sukces.
Świętowanie szybko zmieniło się w spore wyzwanie. Zastąpiłeś trenera Zbigniewa Soczewskiego, który przejął Słowianina Wolibórz i musiałeś się zmierzyć z prowadzeniem drużyny w IV lidze. Sądziłeś, że będzie tak ciężko?
- Wszyscy w klubie zdawaliśmy sobie sprawę, że przy awansie czeka nas dużo pracy. Moim zdaniem awans był nam potrzebny, ponieważ w okolicy 30 km mamy sześć klubów występujących na poziomie IV ligi, każdy z dużo większym budżetem niż nasz. W przypadku braku awansu jestem pewien, że nastąpiłaby rozbiórka naszej drużyny przez okoliczne kluby. Awans też miał duże znacznie, jeśli chodzi o szkolenie młodzieży. Jeżeli jesteś klubem IV ligi masz możliwość utrzymania wyróżniających się juniorów i ich promocję na tym szczeblu.
- Jeśli chodzi o moją osobę byłem pewny, iż sobie poradzimy na poziomie IV ligi. Niestety sezon się jeszcze nie rozpoczął, a my już mieliśmy problemy kadrowe. Z drużyny, która zrobiła awans nagle wypadło sześciu zawodników z pierwszej jedenastki i moja wizja drużyny pod kątem personalnym legła w gruzach. Przygotowania w okresie letnim są bardzo krótkie, a my dodatkowo kończyliśmy rozgrywki później grając dodatkowo mecz barażowy. Ciężko też rozmawia się z zawodnikami wcześniej, jeżeli nie wiesz na jakim poziomie będziesz występował. Więc czasu na odpowiednie przygotowanie się do sezonu było naprawdę bardzo mało.
Po czterech porażkach z rzędu przyszedł mecz w Grębociach ze Spartą, wielu kibiców na Dolnym Śląsku uważało was za faworyta tego spotkania, co poszło nie tak?
- Tak, jechaliśmy tam po zwycięstwo i do przerwy wszystko układało się po naszej myśli -prowadziliśmy 2:0. Po zmianie stron mieliśmy sytuacje do zamknięcia meczu, niestety nie strzeliliśmy i dostaliśmy bramkę kontaktową z rzutu karnego. Po chwili było już 2:2. Brakło nam doświadczenia. Ruszyliśmy do ataku, bo chcieliśmy wygrać ten mecz, ale niestety zapomnieliśmy o tyłach i nadzialiśmy się na kontrę. Ostatecznie przegraliśmy 2:3.
Tydzień później ograliście w Bielawie mysłakowickiego Orła 3:0. Wynik sugeruje pewną wygraną, tak było?
- Patrząc na sam wynik można tak powiedzieć. Zagłębiając się w szczegóły spotkania, trzeba przyznać, że mecz ułożył się na naszą korzyść. Zespół Orła szybo otrzymał czerwoną kartkę, po przerwie drugą i graliśmy w przewadze dwóch zawodników. Ale byłem zadowolony z tego meczu, bo graliśmy mądrze. Dobra organizacja całego zespołu w grze obronnej pozwoliła nam nie stracić bramki, a w ataku strzeliliśmy trzy.
Pewnie nie sądziłeś w tym momencie, że będzie to ostatnie zwycięstwo Bielawianki w rundzie jesiennej?
- Dokładnie, byłem przekonany, że ten wynik nas nakręci i będzie punktem zwrotnym. Tym bardziej, że po kontuzjach zaczęli wracać doświadczeni zawodnicy, a młodzi, stawiający pierwsze kroki w piłce seniorskiej zaczęli progresować. Mimo słabego początku, wciąż mieliśmy też dobry mental i pomysł na to, co ma wydarzyć się dalej.
Po wysokiej porażce w Złotoryi przyszedł mecz z Polonią-Stalą Świdnica. Emocji w nim nie brakowało, fajna próba charakteru dla drużyny, a kibice mogli się poczuć prawie jak podczas barażu. To był najlepszy wasz mecz jesienią?
- Mecz z Polonią należał do tych z gatunku o "sześć" punktów. Świdnica przyjechała z nową miotłą w postaci trenera Markowskiego. Widowisko dla kibiców bardzo emocjonujące: dużo zwrotów akcji, bramek i mały happy end dla nas, bo to my strzeliliśmy bramkę w 93 minucie na 4:4. Czy był to mecz najlepszy w naszym wykonaniu? Osobiście uważam, że nie. Słabo zagraliśmy w defensywie i straciliśmy bramki po naszych prostych błędach.
W takim razie z jakiego występu byłeś najbardziej zadowolony?
- Ciężko wybrać taki mecz, ponieważ w większości spotkań mieliśmy zarówno dobre momenty, jak i niestety te słabsze. Uważam, że w meczu z Lechią Dzierżoniów i Piastem Nowa Ruda, poza niektórymi sytuacjami, realizowaliśmy założenia i brakło kropki nad "i" w postaci strzelenia zwycięskiej bramki.
Najbardziej szkoda straconych punktów po jakim meczu? Pomińmy ten ze Spartą, o którym już rozmawialiśmy.
- Straconych punktów szkoda wszystkich. Teraz można gdybać i mówić tu lub tam można było wygrać, tutaj zremisować. Na końcu zawsze wszystko weryfikuje boisko i tabela.
Na wiosnę szykujecie się bez presji, czy będzie montowanie składu i walka o utrzymanie za wszelką cenę?
- Tak jak już mówiłem, budżet naszego klubu nie jest z gumy i nasza wizja budowania oraz funkcjonowania drużyny jest jasna. Bielawianka ma być klubem dla miejscowych zawodników związanych z regionem, którzy będą się utożsamiali z lokalną społecznością. Nie zmienia to faktu, że jesteśmy ambitnymi ludźmi i chcemy dobrze przepracować okres zimowy, w każdym meczu grać o zwycięstwo i zobaczymy na koniec sezonu jak będzie wyglądała tabela.
Kibicujesz Zbigniewowi Soczewskiemu w walce o awans do Betclic III ligi? Od razu spytam czy spodziewałeś się, że woliborzanie tak dobrze zaprezentują się jesienią?
- Nikomu z zawodników Słowianina nie można odebrać umiejętności i w sumie też doświadczenia boiskowego, bo większość chłopaków ma za sobą udane historie w innych barwach, również w wyższych ligach. Władze klubu dysponują wysokim budżetem, więc jest im łatwiej pozyskać zawodników i właśnie zbudować taki zespół, jak teraz widzimy. Jeżeli chodzi o kibicowanie trenerowi Soczewskiemu, to obecnie skupiam się przede wszystkim na wyniku swojej drużyny i swoich zadaniach. Na boiskach IV-ligowych spotykam się z wieloma osobami, które znam, lubię i szanuję i każdej z nich życzę powodzenia i osiągnięcia jak najlepszego wyniku.
Pracujesz również w DZPN, gdzie zajmujesz się szkoleniem młodzieży. Ostatnio głośno o tej instytucji, bo prezes Andrzej Padewski zapowiedział, że nie będzie ponownie kandydował na zajmowane obecnie stanowisko. Byłeś zaskoczony jego decyzją?
- Myślę, że nie. Obserwuję od pewnego czasu współpracę prezesa Padewskiego z Łukaszem Czajkowskim i innymi młodymi działaczami oraz trenerami, więc byłem pewny, że prędzej czy później taka zmiana pokoleniowa nadejdzie. Prezes Padewski to bardzo inteligentny i rozsądny człowiek, więc oprócz tego, że jego decyzja mnie nie zaskoczyła, to jestem niemal pewny, że ma już na siebie konkretny pomysł i wie co chce robić dalej.
Zarekomendował wiceprezesa Łukasza Czajkowskiego na nowego sternika, jesteś za tą kandydaturą?
- Tak, jestem w stu procentach przekonany, że Łukasz jest zarówno odpowiednią osobą do przejęcia sterów, jak i przede wszystkim jest na to w pełni gotowy. Jeszcze zanim zacząłem współpracę z DZPN miałem wiele okazji, żeby z nim rozmawiać, wymieniać doświadczenia i dzielić się opiniami na temat współczesnej piłki nożnej i uważam, iż jest bardzo profesjonalny w tym co robi, ma też pomysł na rozwój dolnośląskiej piłki. Doceniam również jego doświadczenie w zarządzaniu, które pozwala mu szerzej spojrzeć na problemy i wyzwania stojące przed lokalnymi klubami.
Ty, młody trener pracujący zarówno w dorosłej jak i młodzieżowej piłce na pewno masz swoje oczekiwania, a może nawet marzenia jak miałby wyglądać dolnośląski futbol pod nowym zarządem. Podzielisz się swoją wizją?
- Myślę, że DZPN od dłuższego już czasu prężnie się rozwija i robi wszystko, aby piłka nożna była dostępna dla wszystkich, zarówno dzieci i młodzieży, jak i dorosłych sympatyków tej dyscypliny. Władze związku nie tylko stwarzają warunki, ale również motywują do tworzenia jak największej liczby klubów i drużyn. Myślę, że zaopiekowani są również trenerzy, którym zapewnia się wiele szkoleń i konferencji.
- Jeśli chodzi o moją wizję, to od pewnego czasu głośno mówię o tym, że w szkoleniu dzieci i młodzieży, zwłaszcza w mniejszych klubach, nie chodzi o to, aby wyłonić kolejnego Zielińskiego czy Lewandowskiego. Oczywiście, każdy trener jest dumny, kiedy widzi rozwój swojego wychowanka i jego kolejne sukcesy w karierze piłkarskiej, jednak ja osobiście chciałbym, by trenerzy myśleli przede wszystkim o tym, żeby ich zawodnicy, którzy zakochują się w piłce nożnej w wieku sześciu - ośmiu lat tkwili w tym uczuciu jak najdłużej. Niech piłka nożna będzie ich pasją bez względu na to, jak zmieni się ich dziecięce, a później młodzieńcze i dorosłe życie. Oby swój lokalny klub zawsze mieli w sercu i utożsamiali się z lokalną społecznością oraz szanowali rodzime barwy, nawet po ich zmianie. Chciałbym też, żeby młody zawodnik otrzymał od trenera opiekę, bez względu na to, jaki poziom umiejętności prezentuje. Chodzi o to, by myśleć o tym, iż kiedyś będą potrzebni chłopcy, którzy dany klub będą reprezentować w piłce seniorskiej, właśnie na poziomie niższych lig. Więc nie tylko parcie na wynik, ale dbałość o poczucie przynależności do drużyny i chęć pozostania w sporcie jak najdłużej. Myślę, że moja wizja łączy się z tym, co zapowiada Łukasz Czajkowski w kontekście współpracy DZPN ze szkołami i lokalnymi klubami.
rozmawiał Piotr Kuban
Podziel się z innymi:
2025-01-15 14:39
Komentarze
› Wyniki sparingów weekendow...
2025-02-01
komentarze: 48
› Znamy dwóch półfinalistów Jaxan ...
2025-02-02
komentarze: 23
› Karkonosze pokonały lid...
2025-02-01
komentarze: 12
› Były zawodnik Wisły Pło...
2025-02-05
komentarze: 6
› Orzeł wygrał w Trzebnicy
2025-02-04
komentarze: 7
kibic @ 88.156.210.*
wysłany: 2025-01-16 15:58
Kogo wJeleniej Górze interesuje kto jest trenerem Bielawianki ?